This content was deleted by the author. You can see it from Blockchain History logs.

UWAŻAJCIE W NOCY I NIE TYLKO !! - MOJA HISTORIA #2

Witam Wszystkich :)

Po długiej przewie, kolejny powrót. Przerwa spowodowana była sesją na studiach, którą właśnie zakończyłam pozytywnymi wynikami egzaminów oraz małymi przypadkami od losu...

Postanowiłam, że chciałabym coś ponownie napisać, natomiast nie mogłam się zdecydować na jeden konkretny temat. Z pomocą przychodzi @steemit-polska i propozycje tematów tygodnia.
Każdy temat mi odpowiada, do każdego mogłabym napisać post, ALE ... skupmy się na temacie nr 3. "Pech, który zamienił się w szczęście... lub odwrotnie"

Opowiem swoją "nieplanowaną" historię, ponieważ na moim profilu widniała tylko jedna historia, do której zachęcam osoby, które jeszcze nie widziały i nie czytały. Przedstawienie tego ma na celu przestrogę dla innych na przyszłość.

Zaczynamy ?

35671382_1627845353931977_341309257032925184_n.jpg

Już na wstępie mogę napisać, że moja historia zaczęła się bardzo dobrze, miło w super towarzystwie a skończyła się jak dla mnie - tragicznie.

35799328_1627874920595687_9118713772729434112_n.jpg

24 maj - Juwenalia - dzień trzeci

Czwartek - tego dnia miałam okazję pojechać na Juwenalia UR 2018r. na uczelnię do mojej siostry. Juwenalia na mojej uczelni były tydzień wcześniej, więc terminy świetnie się ułożyły.

Na tych Juwenaliach byłam we wtorek, środę oraz pechowy dla mnie czwartek/piątek

Bawiłam się świetnie. Super towarzystwo, mogłam poznać bliżej znajomych siostry, spędzić z nimi super czas.

Wszystko było super. Pewnie teraz zastanawiasz się , czy tego dnia byłam mega pijana. Otóż odpowiem. We wtorek wpadło jedno winko, jakieś piwa smakowe, środa zero alkoholu, ponieważ miałam małe problemy z żołądkiem (mam te problemy po lekach w szpitalach) natomiast czwartek trzeźwa jak łza. ZERO ALKOHOLU.

Były koncerty, muzyka, jakieś atrakcje dla studentów etc. Natomiast cały ten czas przeważnie spędziłam albo z siostrą, albo z jej znajomym z uczelni, który obecnie jest mi kimś bliskim.

Czwartek zleciał bardzo miło oraz niestety bardzo szybko... Wyjątkowo wcześnie zdecydowałam się wrócić do swojego akademika. Przeważnie w pokoju byłam po 4, a tutaj już po północy kierowałam się na przystanek autobusowy.

Jak każdej nocy, na przystanek odprowadzał mnie kolega siostry. Obecnie mój chłopak. Wsiadając do autobusu dostałam buziaka oraz polecenie "Napisz jak dojedziesz na miejsce". Okey, drzwi się zamknęły i ruszyłam.

Z uczelni siostry musiałam przejechać na Dworzec Główny w Krakowie 4 przystanki autobusem, przesiąść się tym razem w tramwaj i następne 7 przystanków do mojego akademika.

Udało się. Jestem na Dworcu głównym. Drzwi się otwierają i jestem już na świeżym powietrzu. Przede mną jakieś 400- 450 m. do przejścia na przesiadkę.

Tej nocy było wyjątkowo mało ludzi wokół mnie. Większość wysiadła na wcześniejszych przystankach, albo jak z doświadczenia już wiem, wybierali powroty z imprez późniejszym autobusem.

Idę przed siebie. Nie widzę jeszcze tramwaju, ponieważ musiałam przejść 450 m i skręcić lekko w prawo. Tam znajdował się tramwaj.
Idę mając w ręku telefon z włączonym internetem, w razie, gdyby ktoś do mnie coś napisał i z włączoną mapą, tak w razie w, ponieważ chciałam mieć pewność, ze idę w dobrym kierunku. Mało chodzę po Krakowie, dlatego średnio wiem co gdzie jest, zwłaszcza przesiadki.
No nic, mam mapę, jestem szczęśliwa, ponieważ już za 20 min będę u siebie.

Teraz najmniej przyjemna jak dla mnie część tej historii...
Idę sobie idę.... Czuję jak ktoś za mną idzie. Myślę sobie "To normalne, ludzie chodzą po nocach, wracają tak jak ja czy coś .." Jak teraz się okazuje, to było przeczucie. Idę dalej i nagle czuję jak ten ktoś za mną przyspiesza.
Nie zdążyłam się odwrócić ..... I upadłam.

Ten ktoś (jak już teraz wiem pijany facet, znacznie większy ode mnie) rzucił się na mnie. Nie spodziewałam się, dlatego upadłam z tak dużą siłą na kolana, nadgarstki i trzymający w ręku telefon, że nawet nie wiedziałam co mam robić. Szczerze mówiąc nie pamiętam, czy coś krzyczałam, co robiłam. Zapewne tak było.

Nagle ku mojemu "szczęściu w nieszczęściu" podbiegło do mnie z przeciwnej strony dwóch chłopaków, ściągnęli ze mnie tamtego faceta, zaczęli się szarpać, czy coś takiego.

Wszystko działo się w miejscu gdzie akurat nie było ani latarni, ani oświetlenia z jakiegoś sklepiku, taka "wnęka", czyli było bardzo ciemno i średnio widziałam twarz tej osoby.

Kiedy już zostałam uratowana przez dwóch chłopaków, nie miałam najmniejszego zamiaru odwrócić się i przyjrzeć się kim był ten ktoś. Nawet nie przyszła mi taka myśl. Od razu wstałam na równe nogi, pozbierałam torebkę i biegiem do tramwaju, który już za minutę miał ruszyć.

Udało się. W ostatniej sekundzie wbiegłam do tramwaju. Dopiero w tramwaju zauważyłam. ze mam rozwalone kolano, krew na koszulce, krew na nadgarstkach i telefon w stanie, w jakim zaraz zobaczysz.
Jeszcze działał. Właśnie przyszła mi wiadomość od mojego obecnego chłopaka "Jak trasa ?"
Natomiast nie mogłam odpisać, nie mogłam nawet go odblokować. W tamtym momencie dziękowałam sama nie wiem czy Bogu, czy tamtym chłopakom, że na tym się to skończyło, że ktoś mnie uratował, a tamten mężczyzna nie zrobił mi nic poważniejszego.
Dopiero będąc w akademiku odpaliłam laptopa i odpisałam na laptopie na wiadomości.

35741083_1627839277265918_7653740637547659264_n.jpg

35671599_1627839173932595_7527951357664296960_n.jpg

Na pierwszy rzut oka nie ma tragedii. Natomiast, z bliska widać, jak podczas upadku z tak ogromną siłą, zdarłam wszystkie warstwy do samego wnętrza telefonu. Dodatkowo telefon jest wykrzywiony.

35671775_1627839067265939_5125227415399825408_n.jpg

35829472_1627839003932612_8831351379403472896_n.jpg

Telefonem przejmuję się najmniej. Fakt, szkoda mi, ponieważ sama musiałam na niego zarobić, nikt nie dał mi na niego pieniędzy, nie dostałam go. Bolał mnie przez przez kilka dni fakt, jak bliskie mi osoby, które nie wiedzą jak naprawdę się to stało (wiedzą, że "po prostu się przewróciłam") mówili mi, że nie szanuję rzeczy etc ... Jakoś bolą mnie takie słowa, od bliskich mi osób. Taka jestem. Obecnie na palcach jednej ręki policzę osoby, które znają prawdziwą wersję.

35748970_1627840783932434_8185000230610010112_n.jpg

Na rękach, łokciach, kolanie, nawet biodrze (nie wiem jakim cudem) miałam takie ropne, w miarę małej wielkości rany, które niestety bardzo bolały. Niestety mam tylko zdjęcie z lewej ręki.

Tamtej nocy wzięłam ostatkami sił prysznic i położyłam się na łóżku.

W piątek o 8 rano miałam autobus z Krakowa do domu rodzinnego. Nie spałam nic, ponieważ nie miałam na czym ustawić budzika. Wstając rano, gdy emocje chyba lekko opadły, poczułam bardzo mocny ból w prawym kolanie. Prawe kolano ucierpiało znacznie bardziej niż lewe. Telefon też był w prawej ręce.

Chciałam wstać z łóżka w miarę szybko, tak jak zawsze to robię. Natomiast nie mogłam zgiąć prawego kolana. Przeraziłam się na jego widok. Moje kolano było tak opuchnięte, jakbym zamiast jednego, miała tam dwa kolana. Lekko zestresowana, obolała i zestresowana spakowałam torbę i pojechałam na dworzec.

W domu rodzinnym cały czas leżałam na łóżku z zimnym okładem.

35703243_1627839123932600_1148564333299499008_n.jpg

26 maj, czyli sobota to Dzień Mamy dlatego w tle możesz zobaczyć przygotowany prezent dla mojej mamy, który i tak wręczyłam w piątek ;)

35832667_1627839077265938_2042403085510246400_n.jpg

Leżałam tak całymi dniami... Byłam na siebie tak zła, w sumie nie wiem dlaczego byłam zła na cały świat. Przez tego kogoś byłam uziemiona. Nie dość, ze straciłam telefon to byłam uziemiona w treningach.. :(
Jeśli czytasz moje posty wiesz, że trening jest dla mnie czymś bardzo ważnym. Kolano było tak opuchnięte, każdy jak widział to kolano, straszył mnie, ze muszę jak najszybciej iść z tym do lekarza, ponieważ nie mogłam za bardzo chodzić, mógł się tam zbierać płyn etc... Słyszałam tyle wersji, że byłam już totalnie załamana.

28 maj - poniedziałek. Wróciłam z weekendu do Krakowa. Na dodatek na tym weekendzie, w takim stanie .. Byłam w pracy.
Uziemiona, przestraszona wszystkimi wersjami jakie mogą mi się przytrafić z kolanem, obolała ale mogąca już powoli chodzić pojechałam z chłopakiem do szpitala. Sprawdzić co tam się dzieje. Do tej pory dziękuję mu za to, że ze mną pojechał. Jak tylko podeszłam do okienka, żeby się zarejestrować, od razu zabrakło mi języka w gardle, więc wszystko mówił za mnie mój Pan D. Kiedy Pani kazała mi zrobić trzy podpisy, długopis nie polubił się z moimi drżącymi dłoniami. Koślawo bo koślawo, ale podpisałam się.

35923743_1627839250599254_8444658766321811456_n.jpg

Spędziłam w szpitalu 6 godzin. Od 18;00 w poniedziałek do 00:05 we wtorek. Dobrze, że nie byłam tam sama. Po zrobieniu zdjęć etc, lekarz stwierdził. ze wszystkie kości, kostki są całe, mogą być tylko jakieś mikro-urazy, które powinny się same zregenerować oraz bardzo mocne stłuczenie. Nie dziwię się, skoro upadłam z taką siłą. Wychodząc lekarz pożegnał mnie w dosyć oryginalny sposób: "Niestety przyszła Pani w poniedziałek a wychodzi we wtorek, ale życzę dużo zdrowia" - Szybciej umrzesz w tym szpitalu zanim zostaniesz przyjęta/y, ale dzisiaj nie o tym.. :)

Co dalej? SESJA na uczelni :)

35840507_1627839237265922_1622984148777959424_n.jpg

Byłam uziemiona więc cały czas leżałam i uczyłam się.

35746956_1627839190599260_9218365320463384576_n.jpg

Tutaj jakieś pocieszenie w smutku i nieszczęściu, ale ciii... Należało mi się ;) Nauka nie poszła w las, ponieważ zdałam wszystkie egzaminy :)

To już prawie miesiąc od tego incydentu.
Obecnie wróciłam do treningów, mogę biegać tylko po boisku, asfalt jest za ciężki dla mojego kolana, nadal odczuwam ból, szybkie ruchy nogą czy dotknięcie czegoś tym kolanem wiąże się z bólem. Nie poddaję się i z dnia na dzień staram się robić coraz bardziej intensywne treningi, które sprawiają mi ogromną przyjemność.

Nie chodzę już sama po nocach, czasami wieczorem odczuwam lęk i strach, ale jak coś takiego czuję to po prostu nie wychodzę nigdzie danego wieczoru.

Ta historia ma na celu pokazanie co ludzie mają w głowie. Nie mam pewności co ten facet wtedy myślał. Mogę się jedynie domyślać, natomiast nie chcę. Opisaniem tej historii chcę zakończyć ten temat i o tym zapomnieć. To także przestroga dla innych, aby mieć oczy dookoła otwarte, ZAWSZE I WSZĘDZIE.
Teraz tak sobie myślę, że powinien tutaj pojawić się tytuł "Jak z miłego wieczoru doprowadzić do załamania i uziemienia dziewczyny"

Jest mi bardzo miło, że wytrwałaś/eś ze mną aż do tego momentu ;)

35842416_1627994597250386_7905658645759655936_n.jpg

Kiedyś wrócę z moim szczerym uśmiechem jaki już znasz z poprzednich postów, obecnie szogun Wiktoria musi wystarczyć ;)

Artykuł zgłaszam do Tematów Tygodnia - Temat numer 3
Dziękuję za przeczytanie !

Do usłyszenia :)

Źródła zdjęć - zdjęcia prywatne