Najchętniej napisałbym teraz "kolejny świetny odcinek, 10/10" i dodał do tego kilka prostych haseł opisujących charakterystyczne elementy tego odcinka i tyle. Już od kilku lat nie byłem tak pozytywnie zaskoczony jakimkolwiek serialem! Pierwszy sezon był dla mnie nie małym rozczarowaniem, a w drugim moje oczekiwania rosną z odcinka na odcinek. Najnowszy epizod postawił jeszcze bardziej na akcję niż poprzedni, fanserwisu było mnóstwo i czułem się jak podczas grania w "Dark Forces", jak nigdy wcześniej.
Zacznę jednak od czegoś innego - w końcu zobaczyliśmy naszych starych znajomych, Carę Dune i Greefa Karga. Miło widzieć, że radzą sobie bardzo dobrze przy zarządzaniu miastem i przywracają dawną chwałę temu portowi. Albo może powinienem powiedzieć, w końcu coś robią z tym czarnym punktem na wielu kosmicznych mapach, do którego nie zapuszcza się nikt poza łotrami, szmuglerami i ludźmi z wątpliwą reputacją? Dostaliśmy też kolejne nawiązanie do gier RPG, jak w kilku odcinkach z obu sezonów - nasz bohater przybywa do miasta, gdzie ma dobre układy i wykorzystuje to, by naprawić swój statek na 100% i prawdopodobnie uzupełnić zapasy. Na pewno mu się to przyda do ucieczki przed fanatycznym Moffem Gideonem, ale... nie uprzedzajmy faktów. Jak zwykle pomoc ma jednak swoją cenę - otóż Carze i Greefowi przeszkadza pewien wrzód na dupie - jest nim stara, "opuszczona i wojskowa" baza Imperium. Jak się później okazało, nie jest ona ani opuszczona ani wojskowa. To ważne dla Imperium laboratorium. Chyba potwierdziły się spekulacje niektórych internautów, że niedobitki Imperium galaktycznego próbują sklonować geny Baby Yody, a przynajmniej wykorzystać jego Midichloriany. Wspominali o nich kiedykolwiek w tym serialu, mógłby ktoś mi przypomnieć? Bo z tego co ja pamiętam, to chyba zrobili to po raz pierwszy w tym odcinku. Myślałem, że ten pomysł umarł jako jeden z tych najgłupszych autorstwa George'a Lucasa. No nic, może zretconują lub zredefiniują pomysł ze StarWarsową Chakrą, Nen, Ki i przedstawią go w ciekawszy sposób.
Mandalorianin jak zwykle pomaga swoim kolegom, tylko zanim pojedzie z nimi na questa, to trzeba gdzieś zostawić Małego Yodę. Tym razem scenarzysta wymyślił pozostawienie go w szkole, w której wykłada jeden z kuzynów C-3PO. Podobało mi się to z kilku powodów, w końcu zobaczyliśmy droida tego typu w stosownej dla niego pracy, nikogo nie będzie dziwiła obecność dziecka (nawet jeśli trochę za małego na wizyty w szkole), dostaliśmy też sposobność do zobaczenia Mocy w innym charakterze niż rozwiązywanie największego problemu odcinka. Gdy zobaczyłem, jak mały Yoda wykorzystuje swoje umiejętności, by pozyskać jedzenie to pośmiałem się. Mój piesek, który ma równie duży apetyt na pewno wykorzystywałby ją w dokładnie ten sam sposób. Taco często patrzy się i wymusza na mnie w dokładnie ten sam sposób, abym podzielił się z nim swoim jedzeniem, mimo że tuż przed chwilą zjadł własną, dużą porcję. No i jeszcze jedno, o czym przypomniałem sobie robiąc printscreeny do tego odcinka - początek z Baby Yodą, który bawi się kabelkami był uroczy :D.
Jeśli chodzi o skojarzenia z klasyczną grą FPP, to była jedna podobna misja. W niej też wchodziliśmy do podobnej bazy Imperium, przechodziliśmy po niemal takich samych korytarzach. Ba, nawet dostawaliśmy się do niej podobną windą, a upadek kończył się takim samym skutkiem, co w przypadku szturmowca, którego ściągnął Mandalorianin. Tak swoją drogą, to polecam kupić ją w sklepie GOG. Głównie z powodów historycznych, to była jedna z ważniejszych gier tego uniwersum + w czasach gdy trafiła do sprzedaży, to pod pewnymi względami była lepsza od wypuszczonego niewiele wcześniej "Dooma". Niestety, widać że nie robili jej równie doświadczeni twórcy, bo zestarzała się gorzej od swojego kolegi z ID Software. Wracając do serialu, bardzo podoba mi się to, że to kolejny odcinek, w którym mamy dużo akcji zamiast nudnego gadania i chodzenia po pustynnej planecie. W pierwszym sezonie było tego zdecydowanie zbyt dużo, a tutaj twórcy odrobili zadanie domowe i w każdym odcinku jest trochę akcji i strzelania. Co prawda widać, że twórcy mają ograniczony budżet, ale bynajmniej nie po jakości efektów, a po ograniczonej ilości myśliwców Imperium. Gdyby dorzucić tylko trochę więcej pieniędzy, nieco zwiększyć format wydarzeń i odrobinę zmodyfikować scenariusz, to z powodzeniem można byłoby puścić film zmontowany z kilku odcinków do kina. W końcu spełniają się marzenia fanów SW z czasów, gdy byliśmy dziećmi lub studentami/nastolatkami (w przypadku starszych ode mnie ludzi) - oglądamy "Gwiezdne Wojny", które nie odbiegają od kinowego standardu. Strzelanina w bazie wyszła dobrze, pościg w kanionie jeszcze lepiej, a na końcu dostaliśmy walkę w przestworzy między myśliwcami Imperium, a statkiem naszego bohatera, który w końcu odzyskał swoją pełną sprawność.
Podobno w 5 odcinku mamy w końcu zobaczyć Ahsokę. Ciekawi mnie, który epizod przypadł Robertowi Rodriguezowi. Byłoby świetnie, gdyby dostał ten, w którym oddziały podległe Moffowi trafiają na planetę rycerza Jedi. Mam nadzieję, że dowiemy się dlaczego nie brała udział w żadnych wydarzeniach ani nie wspominano o niej. Normalnie obawiałbym się o to tłumaczenie, ale tak dobrze wytłumaczyli dlaczego niektórzy Mandalorianie noszą hełm, a inni nie, że daję kredyt zaufania. Jeśli dobrze je przemyślą, to można uzasadnić jej nieobecność w ciągu minuty, maksymalnie paru minut, gdyby trzeba było do tego dołożyć retrospekcje.
A jak Wam się podobał S2E4?