Dziś po raz kolejny wylądowałem w Tarnowie. Kolej oczywiście zapewniła mi przygody, więc czasu miałem niewiele. Porobiłem trochę zdjęć w okolicy dworca, potem przetransportowaniem się na Szpitalną, gdzie zabawiłem niespełna godzinę u znajomych (dopełniając biurokratycznych formalności). Gdy wyszedłem było już ciemno. Jak zwykle tarnowską wizytę zakończyłem w Tramwaju, ale czasu było niewiele, więc nawet nie napiłem się kawy.
W samym mieście kilka zmian. Pojawiły się wiaty na rowery. Na więcej liczyć nie można. Dworzec autobusowy wciąż zamknięty. Przypomina trochę jarmark bożonarodzeniowy na Rynku. Niby jest, ale go nie ma…