Bóg się rodzi, moc truchleje... a Kraków zmartwychwstaje. Takie przynajmniej można było odnieść wrażenie spacerując dziś po mieście. Zwłaszcza po Rynku i okolicy. Gdyby nie maski na twarzach i zamknięte lokale, to mógłbym pomyśleć, że przeniosłem się do normalnych czasów. Nawet śnieg prószył przez kilka godzin.
PS. W Wigilię Adam Mickiewicz miał 222. urodziny. Krakowskie kwiaciarki pamiętały...