Kraków trochę opustoszał. Takie przynajmniej wrażenie odniosłem idąc wieczorem do sklepu. Świąteczne tłumy gdzieś zniknęły. Przystanki puste. Być może wszyscy wzięli urlop i wyjechali. A może jest to kwestia temperatury, która nie zachęca do wychodzenia z domu...
Królestwo Bez Kresu było dziś zamknięte. Normalnie pewno bym otworzył, ale w najbliższy czwartek mija termin rozliczenia projektu i nie chciałem ryzykować spóźnienia (czyli wysokich kar). A zatem ostatnie powinności robię na spokojnie, bez konieczności dyżurowania na Biskupiej. Jutro jadę do Damaszku Europy. Cóż, biurokracja sama się nie zrobi.
Swoją drogą dziś miał być odbiór remontu elewacji. Z tego planu chyba jednak nic nie wyszło, bo rusztowanie wciąż stoi. Ciekawe jak długo jeszcze widmo prac i braku światła dziennego będzie wisiało nad Królestwem...