Na tropie Karola Mrozińskiego

W ramach Kultury polskiej XXI wieku muszę przygotować prezentację. Długo zastanawiałem się nad tematem i uświadomiłem sobie, że w ostatnich latach więcej przeczytałem internetowych past niż książek napisanych w XXI wieku. Może więc zająć się pastami? Idąc tym tropem moje myśli popłynęły w stronę zjawiska, które trwało wyjątkowo krótko i zakończyło się w sposób nieoczekiwany. To zjawisko to Karol Mroziński.

obraz.png

Na Mrozińskiego trafiłem w 2015 roku na Facebooku. Znajomi udostępniali jego posty. Kilka razy przeszedłem obok nich obojętnie. Za którymś razem jednak zainteresowałem się. Być może było to po publikacji jego najsłynniejszej pasty o galerii sztuki nowoczesnej.

Idę z psem na wystawę do galerii sztuki nowoczesnej.
-Tu nie wolno z psami - mówi ochroniarz.
-To nie jest pies - odpowiadam. - To jest performance.
-A, to przepraszam.
Idziemy z psem dalej. Oglądamy rzeźbę Smefra centaura. Pół koń, pół Smerf.
-Zawsze się zastanawiałem - mówię do psa - komu kibicują centaury w czasie rodeo.
-Srać mi się chce - odpowiada pies.
-Trzeba było srać przed wejściem.
-Wtedy mi się nie chciało.
Idziemy dalej. Oglądam jakąś kobietę, która stoi po kolana w basenie z moczem i wykrzykuje alfabet od tyłu.
-Z, Y, X - krzyczy. - U, V, W.
Mój pies kręci się w kółko i węszy nosem po ziemi.
-Fajfus - mówię do niego. - Fajfus, nie sraj tutaj.
-Kiedy mnie ciśnie - odpowiada i zaczyna srać na podłogę.
Jakiś człowiek podchodzi i przygląda się temu, co wychodzi mojemu psu z dupy.
-To jest interesująca propozycja - mówi.
Ktoś inny też podchodzi i patrzy.
-To jest świeże - mówi.
Podchodzi jakaś kobieta z kieliszkiem wina w ręku, cała na czarno.
-Odważne - mówi.
-Ja państwa bardzo przepraszam - mówię do nich.
-Jak się nazywa ta instalacja? - pyta kobieta. - Gówno - odpowiadam, zatykając palcami nos.
-Mocne.
Ktoś z galerii podchodzi i wtyka w psią srakę tabliczkę z napisem "Gówno, 2015". Podchodzi fotograf i robi zdjęcie. Pojawia się ktoś z kamerą i mikrofonem. Prosi mojego psa o wywiad.
-Coż, zawsze kontestowałem opresyjne dla mojego gatunku rozwiązania przestrzenne w środowisku miejskim - mówi mój pies.
-A pan jest kuratorem - pyta reporter. - Co pan sądzi o pracy swojego podopiecznego.
-Sądzę, że to gówno - odpowiadam.
-Brutalnie prawdziwe - mówi kobieta z winem.
-Ostentacyjnie szczere - mówi fotograf.
-U, T, S - krzyczy kobieta w basenie z moczem.

centaur.jpg

Rzeźba z pasty: Mariusz Janusz Wolny, MODNY PAN, 2015 polichromowana żywica syntetyczna

Tak czy owak w końcu zacząłem go obserwować. Już samo to było nietypowe. Gość nie miał żadnego fanpage'a. Publikował wszystko na swoim prywatnym profilu. Mimo to jego pojedyncze wpisy osiągały tysiące udostępnień i polubień. Generował ruch porównywalny z największymi stronami. Końcem 2015 roku pojawiła się książka z jego wybranymi pastami pt. "Razzmatazz". Wszystko wskazywało na to, że debiut odniósł sukces. W 2016 roku Mroziński wydał tom wierszy pt. "Pornostalgia". Publikował jednak mniej. W maju i czerwcu nie ukazał się żaden post. Mroziński wrócił 5 lipca. Kolejny wpis pojawił się 10 lipca. Potem nastała grobowa cisza. Konto zostało usunięte. A w zasadzie konta, bo Mroziński publikował również na Twitterze. Nic nie wskazuje na to, że była to akcja facebookowych cenzorów. Raczej świadome i celowe działanie autora. Zniknął bez słowa pożegnania i wyjaśnienia, a wraz z nim jego wszystkie pasty, które wrzucał od 2013 roku. Od tamtego czasu nie ma o nim praktycznie żadnych wieści.

Cóż, koniec w jego stylu. Na potrzeby mojej prezentacji postanowiłem jednak przyjrzeć się początkowi.

Mroziński zaczynał od poezji. W Internecie niewiele jest informacji na ten temat. Wiadomo tylko, że w 2012 roku wziął udział w przynajmniej dwóch konkursach poetyckich: XIX Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej oraz Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim „O Granitową Strzałę”. W pierwszym nie otrzymał żadnej nagrody, ale jego wiersz pt. "Make love not Warhol" został wyróżniony drugiem. W drugim otrzymał wyróżnienie i 200 zł. W tym samym roku w serwisie Wywrota opublikował trzy wiersze. Pod jednym z nich można znaleźć komentarz: "Ot, ciekawa historia - rzecz na prozę." Być może Mroziński wziął sobie to do serca.

obraz.png

Mroziński w serialu "Barwy szczęścia", odc. 1067, luty 2014.

Jego pierwszy "literacki" wpis na Facebooku pojawił się 6 grudnia 2013 roku. Wciąż w strukturze przypominał wiersz.

Mówię ojcu, że przyznano mi
Nagrodę Nobla.
Znowu? - pyta. W jakiej
kategorii tym razem?
To taka nasza mała
zabawa. Ja udaję, że
jestem kimś, a on
udaje, że nie jest martwy.

Kolejne jednak (publikowane już w 2014 roku) były formami prozatorskimi. Nie było ich jednak wiele (jeden z września, dwa z grudnia). Prawdziwy wysyp rozpoczął się w 2015 roku...

Ciąg dalszy nastąpi.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Ecency