Miałem dziś koszmar. Byłem w KBK. Usiadłem na sofie w szafie i rozliczałem projekt. Już samo to brzmi jak zły sen, ale to dopiero początek...
Bo nagle wchodzi Pan Henryk. Konserwator. Zaczyna przestawiać szafkę.
-Tu trzeba jeszcze poprawić - mówi.
-Ale co poprawić?
-No, jeszcze przy oknach.
-I jak długo to potrwa?
-W piątek będzie gotowe. Albo w sobotę.
-W sobotę na bank, bo jest wiec - mówię.
-Zobaczymy co się da zrobić - mówi Pan Henryk uśmiechając się tak, że już wiem, że potrwa to tydzień.
Wychodzę z szafy. Idę do głównej sali. A tam czterech robotników. Remont w pełni. Wszystko poprzestawiane. Wszystko usyfione. Namalowali na ścianie jakąś dziwną abstrakcję.
-Co to jest? - pytam
-Tak było w projekcie.
Wracam do szafy. Pan Henryk wyciąga jakieś szablony i mówi, że namaluje na ścianie jakąś zagadkę. Nie potrafię mu odmówić, bo to sen. Koszmar. Gorszy niż ten, w którym na Śląsku spotkałem Balroga.
Dobrze, że się obudziłem.