Od miesiąca nie miałem kontaktu z naszą wenezuelską łączniczką i myślałem, że chococoin jest pogrzebany. Tymczasem, zupełnie niespodziewanie, przyszła wiosna i przedwczoraj przyleciała papuga z wiadomością.
Inti popytała tu i tam. Rozmawiała m.in. z jakimś agentem celnym. No i okazało się, że transport morski małej ilości ziarna nie ma w ogóle sensu. Tańsze i szybsze może być wysłanie tego pocztą lotniczą. Natomiast jeśli już ładować coś na statek to co najmniej 20 ton. Trochę to komplikuje sprawę, bo przerzucałem kiedyś tonę węgla do piwnicy i miałem dość. Przerzucić 20 ton to jest dopiero hardkor. Wciąż jednak jest to do ogarnięcia. Musiałbym tylko dogadać się z jakimś innym kartelem czekoladowym, aby podzielić towar. Szacuję, że z 20 ton można zrobić 150 tysięcy tabliczek czekolady. Trochę dużo.
Wciąż też nierozstrzygnięta pozostaje kwestia tokenu. Zastanawiam się, czy byłby sens stworzenia go na Hive-Engine. Z jednej strony widzę potencjał w Hive i uważam, że im więcej inicjatyw wykorzystujących ten blockchain, tym lepiej. Najtrudniejszy i tak jest pierwszy krok - założenie konta i ogarnięcie haseł. Potem jest już z górki. Może więc się zdarzyć, że ktoś trafi na platformę za sprawą blogowania lub NFT, a skorzysta też z innych opcji takich jak np. Chococoin (jeśli ten w ogóle powstanie). Lub odwrotnie.
Najgorsza oczywiście jest skala, te 20 ton. Najchętniej bowiem realizowałbym ten pomysł małymi krokami...
Przy okazji wpadł mi do głowy inny pomysł na wenezuelski import. Otóż za każdym razem, gdy wrzucam na Hive jakieś zdjęcia wenezuelskich banknotów, to odzywa się ktoś w komentarzach, że one są warte tyle co nic. I faktycznie, w Wenezueli inflacja zjadła ich wartość. Paradoksalnie jednak w Polsce wenezuelskie banknoty są warte o wiele więcej. Ich ceny wahają się od 1 zł do kilkunastu...