Jędrzej Pasierski "Gniazdo"

image.png

Piąta część serii o Ninie przeczytana. Autor na końcu coś przebąknął o tym, że bardzo lubi liczbę pięć, więc nie wiem, czy będą kolejne, a szkoda, bo trzyma niezły poziom.

Nina osiadła w Beskidzie Niskim na dobre, pomimo, że jakoś niewiele ma on z tego spokojnego i sielankowego uroku. Tym razem jesteśmy w okresie świątecznym. Rodzina krezusów spędza święta na szczycie góry, na totalnym odludziu, gdzie (czy przypadkiem?) nie dojeżdża nawet odśnieżarka, więc gdy przysypało śniegiem, okazuje się, że są uwięzieni aż do odwilży. Zupełnie nieprzypadkowo, ale jednak też wbrew swojej woli, uwięziona zostaje tam komisarz Nina. I wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że ginie jedna z osób. Czy w rodzinie krezusów jest morderca? A może to nie pierwsze morderstwo w historii tej pokręconej familii? Bo na pewno nie ostatnie... Kiedy krąg podejrzanych wskutek kolejnych śmierci się zmniejsza, a odwilż nie nadchodzi, Nina nie ma wyjścia - musi szybko znaleźć mordercę, opierając się na starej szkole - intuicji, przesłuchaniach, bez pomocy techników i laboratorium.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Ecency