View full version

Wąwóz Zbrza i Dolina Aleksandrowicka

Kwarantanna trwa nadal. Od kilku dni obowiązuje rozporządzenie Ministra, które zaostrzyło obostrzenia dotyczące zgromadzeń oraz aktywności na świeżym powietrzu. Na stronach rządowych oraz wywiadach min. z Rzecznikiem Rządu pojawiało się jednak wyjaśnienie, co właściwie wolno a czego nie wolno nam robić jeżeli chodzi o aktywność na świeżym powietrzu. Otóż jak się okazuje, spacery na świeżym powietrzu są jak najbardziej wskazane, pod warunkiem, że będziemy je odbywać w samotności lub maksymalnie w dwuosobowych grupach, chyba że wybierzemy się na spacer całym gospodarstwem domowym, czyli osobami z którymi i tak przebywamy na codzień.

Aleksandrowice i okolice


Lessowy Wąwóz Zbrza w okolicach Aleksandrowic

Dzięki temu dzisiaj zapraszam na spacer w mniej popularne miejsce, tym bardziej, że mi osobiście takie miejsca najbardziej odpowiadają. Zabieram Was dzisiaj do Aleksandrowic, niewielkiej miejscowości położonej pomiędzy Krakowem a Katowicami, choć zdecydowanie bliżej Krakowa. Wszak można tu nawet dojechać autobusami miejskimi MPK. Aleksandrowice położone są w obrębie Garbu Tęczyńskiego, nieopodal autostrady A4 oraz lotniska w Balicach. Jeżeli ktoś lubi oglądać startujące samoloty, tu tutaj znajdzie ku temu idealne możliwości. Sama miejscowość położona jest w Dolinie Aleksandrowickiej z dwoma urokliwymi stawami (choć ich urok pryska wczesną wiosną w okresach wylęgu komarów. Pamiętam jedno lato, gdy dosłownie nie dało się od nich odgonić). Na zboczach Doliny Aleksandrowickiej poprowadzono krótką ścieżkę dydaktyczną, która wprowadza na szczyt wzniesienia, z którego roztacza się ładny widok, między innymi na wspomniane wcześniej lotnisko. Na zboczu tym, nieco poniżej ścieżki znajdują się również dwie udostępnione do wspinania skałki wapienne - Krzywy Sąd i Głowa Słonia. Nie pytajcie mnie dlaczego Głowa Słonia, osobiście żadnego słonia ani tym bardziej jego głowy nie potrafiłem się dopatrzyć. Natomiast Krzywy Sąd?


Widok na okolice i lotnisko Balice z Krzywego Sądu

Legenda o Krzywym Sądzie

Ta niby jeszcze dziwniejsza nazwa wiąże się z ciekawą legendą, którą opowiadają miejscowi. Podobno kiedyś, dawno, dawno temu, Komes Mateusz, który władał zamkiem w Morawicy, wybrał się w tutejsze okolice na polowanie. Dostrzegł rosomaka, którego ścigał, jednak ten sprytnie uciekł do lasu. Komes nie mógł go dalej ścigać konno, jednak nie chciał odpuścić zdobyczy. Pozostawił konia giermkowi i sam udał się za zwierzem w leśne ostępy. Zapędził go do pieczary, z której wychodząc dostrzegł tajemnicze drzwi z tkwiącym w zamku kluczem. Po otwarciu drzwi jego oczom ukazała się komnata pełna złotego kruszca. Mateusz chciał oczywiście zachować wszystko dla siebie,jednak w tym momencie dojrzał w drzwiach swojego giermka. Wkrótce usłyszał również, że jego konia, którego giermek miał pilnować, dopadł niedźwiedź. Chytry Komes nie rozpaczał jednak długo nad zwierzęciem. W jego głowie pojawił się bowiem pomysł, jak pozbyć się niewygodnego świadka. Otóż wymyślił on, że musi przeprowadzić sąd nad giermkiem, który bez jego zgody pozostawił zwierzę same, bez opieki. Sąd pod przewodnictwem Komesa Mateusza skazał giermka na śmierć przez strącenie ze skały. Stąd skała ta do dziś bywa nazywana "Krzywym Sądem". Podobno nawet ktoś znalazł potem zamszony, wielki klucz, który prawdopodobnie otwiera wrota do złotej komnaty. Nikt nie wie jednak, gdzie znajduje się owa komnata, bowiem Mateusz, wracając pieszo po wykonaniu wyroku został ukąszony przez żmiję i zmarł dwa dni później. Jego zamek opustoszał, popadł w ruinę a skarb pozostaje w ukryciu do dnia dzisiejszego.

PS. Szukaliśmy, ale niestety nie udało nam się odnaleźć owej pieczary.


Wszystkie zdjęcia własnego autorstwa