Łódź i Zgierz, to właśnie tu grasowali przestępcy. W śród oszustów były dwie kobiety i pięciu mężczyzn. Na cel wzięli głównie starsze osoby, za każdym razem robili dobry rekonesans i wywiad na temat swojej przyszłej ofiary. Później schemat się powtarzał, metoda "na policjanta" przynosiła rezultaty. Jednak jak to w życiu bywa brawura i brak czujności ich zgubił.
Metoda „na policjanta” polegała na tym, że do "ofiary" telefonował ktoś podający się za policjanta prowadzącego śledztwo związane z bankowością. Oszust przekonywał rozmówcę, by wycofał oszczędności z banku, bo mogą być zagrożone i przekazał je „policjantowi”. Później oszust znikał, a pieniądze przepadały…cyt : Ekspress Ilustrowany
Członkowie gangu wpadli w ręce policji. Skrupulatnie prowadzone czynności pozwoliły na zatrzymanie dwóch kobiet w wieku 25 i 37 lat i pięciu mężczyzn w przedziale wiekowym 28-36 lat. Przestępcom grozi do 8 lat więzienia, czy ich interes był opłacalny? Tak czy siak metoda "na policjanta" jest wciąż popularna i wciąż zbiera swoje żniwa.
Wydaje mi się iż my "młodzi ludzie" powinniśmy często rozmawiać na ten temat ze swoimi rodzicami. Wytłumaczyć, że gdyby nawet zdarzyło nam się być zatrzymanym przez policję nigdy pod żadnym pozorem nasi rodzice mają nikomu nie dawać pieniędzy. No chyba że zmajstrowaliście coś mocnego, to tylko na dobrego adwokata. Trzeba ostrzec, że gdyby ktoś dzwonił z policji i prosił o kasę to najpierw muszą skontaktować się z wami. Kontakt też powinien być nie przez telefon tylko w cztery oczy, bo na pewno jest to metoda "na policjanta". Naprawdę warto rozmawiać niż być oszukanym.
