Od punktu do punktu [#100]

Wczoraj miałem dzień bycia w bardzo wielu miejscach, a jednocześnie w żadnym na jakoś dłużej. Z samego rana dojazd do pracy tramwajem, z przesiadką i częścią trasy pokonaną z buta przez trzciny. Potem odwiedziny u kolejnego zleceniodawcy, szykuje się większa robota, pewnie napiszę coś za parę dni, stamtąd do lekarza medycyny pracy w Dąbrowie i odebrać auto zaparkowane dzień wcześniej w Sosnowcu. Tam przy okazji szybkie spotkanie z ojcem na działce, czereśni wciąż jest zatrzęsienie. Potem wizyta na chwilę w biurze, musiałem przesłać dokumenty księgowej i hyc do Dąbrowy Górniczej na spotkanie z kumplem. JeszczeU tylko jedno spotkanie i odpocząć trochę w domu. Bardzo lubię takie aktywne dni z dużą zmiennoscią zadań.

Wczoraj był ćwierćfinał zmagań @macfit także wiedziałem, że będzie trzeba trochę przycisnąć, żeby po pierwszym pojedynku nie mieć zbyt wiele do nadrabiania. Wciąż czuję w nogach kroki z fazy grupowej, wiedziałem więc, że nie będzie łatwo. Nie chciałem też rzucać się na jakąś większą trasę, nie miałem też weny, żeby coś sobie wymyślać Poszedłem więc w stronę centrum Katowic odnieść zakrętki z butelek i postastanowiłem chodzić mniej znanymi drogami po Katowicach, aż braknie mi sił.

Spod dworca PKP poszedłem na północ, po drodze zwiedziłem mały park, który zazwyczaj omijałem z jednej, lub drugiej strony. Mieści się tam charakterystyczna mozaikowa rzeźba. Ktoś poznaje?

Poszedłem odwiedzić też dynię, mizerna bo mizerna, ale wciąż żyje. Ostatnia. Potem skręciłem na wschód i w Bogucicach zboczyłem w łąki. Wiosna w pełni i właśnie kwitną dwie rośliny, które wspominam jako smak dzieciństwa. Czerwona koniczyna i robinia akacjowata, płatki kwiatów obu są jadalne i mają delikatny, słodkawy smak.

Po chwili spędzonej na łonie natury przeszedłem pod drogą szybkiego ruchu i poszedłem dalej na wschód. Główna droga prowadząca do Katowic, 100tyś samochodów przejeżdżających codziennie. Ponoć najbardziej ruchliwa droga w Polsce, a ja nawet nie wiedziałem co znajduje się za linią marketów widocznych z okien samochodu. Biała plama na mapie. Miałem jednak jakieś mgliste pojęcie którędy iść, żeby się tam dostać.

Nie byłem bardzo zdziwiony, kiedy odkryłem jedne z najbardziej zdegradowanych terenów poprzemysłowych w okolicy. Dzikie wysypiska co kilkadziesiąt metrów, jakieś niekompletne prace ziemne i porozrzucany gruz. A kiedy niewiele później wyszedłem na obrzeżach dzielnicy Szopienice moją uwagę przyciągnęło zwielokrotnione szczekanie. Trafiłem na jakąś masową hodowlę psów rasowych, nigdy wcześniej nie byłem w takim miejscu. Trzymane były raczej w słabych warunkach, betonowe place przedzielone siatką zamieszkiwały grupy po 5-7 czworonogów. Nie mam psy i nie znam się na nich jakoś bardzo, ale mam przekonanie graniczące z pewnością, że to nie jest optymalne środowisko dla tych zwierząt. Przykrość.

Teraz już tylko powrót do domu przez mocno przeciągającą się dzielnicę Zawodzie. Znalazłem jeszcze tylko siły na szybki wypad do lokalnego owada. I spać.



This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io


01/06/2022
41821
Daily Activity, Walking

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
28 Comments
Ecency