Hyper, Nasza Śliczna Kotka, jest już z nami 9 miesięcy!
Przez ten czas, to Kocie Dziecko podrosło, wyładniało i stało się podlotkiem.
Opowiadałam także Państwu, jak jej swawolna dusza, coraz mocniej i śmielej eksploruje przestrzeń.
Najpierw Smarkata zaczęła zwiedzać mieszkanie, wskakiwać na sprzęty, meble i sufity 😛,
później odkryła okna i balkony.
Następnie dachy, drzewa i ogólnie pojęty świat zewnętrzny.
gdzie jest Kotek?
Coraz chętniej i dłużej przebywa teraz na tarasie niż w domu.
Ledwo wstanie świt i obudzi się słońce, a już nasze Kocię waruje przy drzwiach od balkonu, prosząc o wypuszczenie jej na zewnątrz.
Uwielbiam patrzeć jak Kocica obserwuje ptaki i wiewiórki na sąsiadującym drzewie, jak czai się i napręża swe giętkie ciało, jak macha ogonem i balansuje na krawędzi balustrady, napięta jak struna i gotowa do skoku.
Wędruje sobie tu i tam, łazi po dachu, skacze po barierkach, pomrukuje i udaje groźną.
Ale i okoliczne Ptactwo wtedy nie próżnuje :D
Zabawnie jest to obserwować, bo wraz z pojawieniem się Kota na tarasie - ewidentnie następuje tam jakieś poruszenie.
Mam wrażenie, że Ptaki widząc Kota na balkonie, (niby blisko, ale w bezpiecznej dla nich odległości), od razu się rozbudzają: krzyczą, śpiewają, podfruwają, nawołują, prowokują, hałasują.
Na sto procent coś tam miedzy nimi iskrzy :D
Nie wszystko rozumiem w tym ich zwierzęcym języku, ale gołym okiem widać tu jakąś komunikację.
I tak to nasz kotek przesiaduje sobie głównie na tarasie, pogłębiając swoje życie towarzyskie, a my cieszymy się, że Ona się cieszy :D
I UCIECZKI
Tak, proszę Państwa - tak było do niedawna.
Kocina wychodziła na balkon i wracała.
Wychodziła i wracała.
Zaczepiła ptaka, wiewiórkę, powąchała biedronkę, nasyczała na żuczka, i syta wrażeń, wieczorem wracała do domu.
Aż do pewnego dnia, w którym TO musiało się stać.
Wychodzę na balkon - i...
..KOTA NIE MA!!!!
Zamarłam.
Zaczęłam gorączkowo rozglądać wokoło, zamiast na dół, wolałam popatrzeć do góry, w nadziei, że może kocina wdrapała się jeszcze wyżej po dachu, może wlazła na komin.
Bałam się spojrzeć w dół..
Oczywiście, wiemy, że "Koty są Kotami" (piękna, złota myśl), czyli istotami kosmicznymi.
Potrafią skakać z dużej wysokości, zawsze spadają na cztery łapy.
Wiemy także, że mają 9 żyć i w ogóle.....
Ale mimo wszystko.
Nie było mi wtedy do śmiechu. Ten pierwszy raz zawsze robi wrażenie.
Jak się orientujecie po fotkach, nasz balkon to jakieś może 1 piętro wysokości. Pod nim mamy betonową ścieżkę i wokół trawy, kwiaty, krzaczory, drzewa.
Mnóstwo zieleni. Dalej niewielki lasek.
No ale, zawsze jest wątpliwość: czy Kotka zeskoczyła sama, czy nie spadła?
Może coś ją zaaferowało i źle wymierzyła krok?
A może zamachnęła się na jakiegoś ptaka, chciała wskoczyć na konar i zleciała bezwładnie?
Takie oto myśli pałętały mi się po głowie, gdy nabierałam odwagi, by spojrzeć na dół.
(..)
Oczywiście, jak się domyślacie 💚, Kocinie nic się nie stało.
I nie był to Jej ostatni raz. Oj nie.
Skoki w przepaść :) stały się jej ulubioną aktywnością i specjalizacją zawodową.
I nic nie jest w stanie odwieść jej od raz zasmakowanej frajdy latania.
Zresztą zaraz Wam pokażę JAK TO SIĘ ROBI,
i jak wygląda trajektoria Jej lotu (udało mi się ją przyłapać i udokumentować poczynania na gorącym uczynku).
Zatem Hyper schodzi na sam krajuszek daszku i wisi tam przez jakiś czas, obserwując w krzaczorach jakiegoś owada, kreta, czy co ona tam widzi.
Następnie, po nagle, i raptownie podjętej decyzji, Kocina puszcza się w przepaść.
Rozcapierza łapki i całe ciało jak latawiec, albo nietoperz i.. leci elegancko w dół.
Spada, rzecz jasna, na cztery łapy!
Ląduje i zaraz śmiga w krzaki.
I tak za każdym razem!
Jeszcze tego samego dnia, nabyłam drogą kupna, obrożę przeciw-kleszczową, proporczyk z imieniem, oraz szelki na spacery, żeby każdy (ktokolwiek) kto naszego kotka napotka ("kotka-napotka" hyhy), wiedział, że jest czyjś.
("Czyjś" w cudzysłowie, rzecz jasna.
Wiadomo, kto tu jest czyjś.)
No dobra, że KOT ma swych poddanych, a oni mają numer telefonu.
To tutaj ważne, bo na bezpańskie psy i koty czyhają zbieracze bezpańskich psów i kotów; zatem trzeba pilnować pupila, żeby Ci go nie zgarnęli.
A co tam kocina porabia na tym, dole, zapytacie?
Czym się zajmuje?
A noo, to różnie.
Czasem siedzi pod balkonem w tym oto krzaku i obserwuje jakieś stworzenia.
znalazłeś tego kotka, czy nie?
mordka rozdziawiona, miaucząca
Czasami ledwo wyskoczy, a już miauczy, żeby po nią zejść.
Czasem okrąża budynek i sama wraca pod drzwi od drugiej strony, niewidocznej tutaj na zdjęciach.
Najczęściej jednak, od razu biegnie w pobliski lasek.
Znika na pół dnia i wraca z rumieńcami :).
Umorusana, padnięta i szczęśliwa.
Dzika Kotka.
Co jej się tam, w ciągu tego długiego dnia przydarza, i jakie Kotek miewa prawdziwe przygody (tytuł naszej Kociej Serii przecież zobowiązuje), o tym historia milczy 😛.
Prawdą jest fakt, że czasami wraca w takim stanie, o:
Giry ubłocone, futro potargane, fryzura zmierzwiona, wzrok mętny.
I taka mina na ślicznej gębie:
Zagadnięta o to:
"a co tam się wydarzyło?!" - nie chce zeznawać i milczy niezłomnie.
No to już o nic nie pytamy,
te eleganckie, białe skarpetki "pierzemy" pod bieżącą wodą (rozważamy zakup kaloszy), resztę Smarkata sama wyliże, wykruszy 😄 i wyczyści:
I później, czyściutka, wyczesana i pachnąca, zaśnie snem sprawiedliwego, jak gdyby nigdy nic:
Zatem, moi Mili, aktualnie mamy w domu zbuntowaną nastolatkę, która notorycznie ucieka nam z chałupy 😂.
Tylko czekać jak ją przyuważy jakiś Kocur, i nasza Kocica dorobi się pierwszego, yghmm.. chłopaka.
KAJTEK
NOWY DOMOWNIK
PRZYGODY KOTKA #1
PRZYGODY KOTKA #2
PRZYGODY KOTKA #3
PRZYGODY KOTKA #4