Lubię malować nitką: haft płaski

Dawno temu zapowiadałam, że opiszę jedną z wielu moich pasji, którą jest haft i szycie. Przy okazji kolejny raz wezmę udział w konkursie #akcjainspiracja, którego tematem przewodnim jest Zrób to sam.

Na początku były sakiewki

Lubię sakiewki, kojarzą mi się z dawnymi epokami, gdy w takowych trzymało się monety.

Pierwszą uszyłam rok temu w marcu podczas początkowego wybuchu pandemii .W tamtym czasie akurat tworzyłam dla jednej z moich listownych korespondentek paczkę urodzinową. Uznałam, że chcę, by zawartość w dużej mierze stworzona była pracą moich dłoni. Postanowiłam, że uszyję sakiewkę, w której skryję drobiazgi. Ozdobiona ona była haftem przedstawiającym roślinny motyw, które lubię najbardziej. Projekt ten sprawił mi wiele radości, więc na próbę szyłam kolejne, podobne sakiewki z prostymi haftami.

Po jakimś czasie zaryzykowałam próbę pokazania ludziom owoców mojej pracy. Odzew okazał się być jak najbardziej pozytywny, pojawiły się osoby, które zapragnęły mieć swoją własną ozdobną sakiewkę, ale z odpowiednim haftem. I w tym momencie okazało się, że prym wiodą nie same sakiewki, lecz widniejące na nich hafty.


Jedna z pierwszych sakiewek mojego wykonania

Jestem samoukiem i metodą prób i błędów opanowałam technikę haftu płaskiego – długo nie miałam pojęcia, że ta metoda nosi taką właśnie nazwę. Wypracowałam swój styl i unikałam porównywania swoich prac do haftów innych rękodzielniczek.

Z prostych haftów prędko przeszłam na bardziej skomplikowane wzory. Zaczęłam początkowo szkicować je na kartce, by później projekt nanieść na materiał.


Jesienna sakiewka

Różana sakiewka

Później pojawiły się obrazki

Po kilku miesiącach szycia różnego rodzaju sakiewek uległam namowom @mciszczon i zaczęłam haftować obrazki, które można powiesić na ścianie.


Choinkowy obrazek

Na początku była choinka – okres świąteczny. Wyszyta na lnianym materiale i wprawiona w ozdobny ramko-tamborek.

Później stworzyłam swój pierwszy prawdziwy haftowany obraz, który poziomem trudności przewyższał wszystkie moje dotychczasowe projekty.


Zimowy obraz

Pracowałam nad nim przez dwa tygodnie, poświęcając mu każdego dnia co najmniej sześć godzin pracy.

Były też inne wozry w moim ulubionym vintage stylu.

Zaczęło się w dzieciństwie

Będąc małym dzieckiem uwielbiałam obserwować moją mamę, gdy szyła urocze ubranka dla moich lalek. Ubranka te były bardzo kompletne, bo bogate w czapeczki, kamizeleczki, sukienki, bluzki, spodnie... Ogromnie pobudzało to moją kreatywność i przy każdej możliwej sposobności, gdy widziałam, że mama szyje, ja także prosiłam o igłę, nitkę i kawałeczek materiału. Miałam cztery latka, więc efekty były marne, ale uczyłam się wbijania igły w materiał, nawlekania i podstawowych ściegów. Najbardziej lubiłam wyszywać najprostsze kwiatki na grubej kartce papieru.

Później w szkole

Na zajęciach kreatywnych, które odbywały się na szkolnej świetlicy Panie pracujące tam dokładały wszelkich starań, by tą dziecięcą kreatywność rozwijać jak najbardziej i angażować dziecko w różnego rodzaju prace manualne. To tam nauczyłam się szyć piórniki, które później służyły mi latami, szyłam swoje szmaciane laleczki i tworzyłam cuda z papierów.

Bardzo miło wspominam tamten czas i myślę, że miał duży wpływ na to, czym dziś się zajmuję.

Czym dla mnie jest haft?

Bardzo lubię po wielu godzinach, czasem nawet dniach, wyszywania dostrzegać efekt – widzieć, że zdołałam wzór powstały w mojej wyobraźni przenieść na materiał. Lubię mówić, że haftowanie jest jak malowanie nitką. Jeśli tylko wena sprzyja, to kontakt z igłą i tamborkiem bardzo koi nerwy, wycisza i pozwala oderwać się od natłoku codziennych głośnych spraw. Można skupić się na byciu tu i teraz – to trochę jak joga dla umysłu.

Na pewno jest to zajęcie, które wymaga ogromu cierpliwości i uważności, ale dla chcącego nic trudnego!

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
9 Comments
Ecency