Sposoby na proste, legalne i bezpieczne zarabianie w domu w (już nie tak) nowej sytuacji ekonomicznej

Siemka. Mój dorobek na Hive jest dość skromny. Tak naprawdę zamieściłem tu z kilka postów, chociaż konto mam od dawna. Miło widzieć tu coraz więcej Polaków. A może było ich dużo, tylko w dobie braku społeczności byli niezbyt widoczni? W każdym bądź razie postanowiłem bardziej intensywnie udzielać się na platformie, więc napiszę coś osobie.

Kim jestem i co robię? Witajcie Polacy zgromadzeni na Ecency :)

Na co dzień zajmuję się wieloma rzeczami, bo i marketingiem, i podstawowym projektowaniem graficznym wraz ze składem tekstu, a także pisaniem na zlecenie. Tak naprawdę już od czterech lat pracuję wyłącznie z domu, a więc zacząłem na długo przed pandemią. Tak naprawdę to przez lwią część tego czasu zarabiałem, pisząc na zlecenie, a dochodem pasywnym i innymi formami wykorzystania sieci do wzbogacania się zacząłem interesować się już po wybuchu pandemii.

Wiele sposobów wykorzystania Internetu do podniesienia poziomu swego życia jest mi nieznana, gdyż jest to temat obszerny i chyba nikt nie ogarnia wszystkich jego aspektów. Mnie na przykład najbliższy jest temat zarabiania poprzez tworzenie różnego rodzaju treści, za to o wiele słabiej ogarniam temat kryptowalut, w którym zacząłem się dokształcać. Tematyka dropshippingu, która jest mi po części znana, jakoś mnie nie urzekła, jestem nastawiony do niego raczej sceptycznie, dlatego też również nie zgłębiam go na tyle, by więcej się o nim wypowiadać, chociaż może się to zmieni.

Zarabianie na tworzeniu treści najlepsze dla początkujących?

Myślę, że tworzenie rozmaitego rodzaju treści, produktów cyfrowych i infoproduktów, a także marketing afiliacyjny, to formy zarabiania w sieci o wiele bardziej przystępne początkującym, jak i dobre dla sceptyków, gdyż w wielu przypadkach można zacząć taki mały domowy biznes bez żadnych nakładów finansowych, albo przy minimalnych inwestycjach.

Dodatkowo zarabianie na tworzeniu treści nie wiąże się też często z koniecznością zakładania firmy, gdyż wynagrodzenie pochodzi często z tytułu praw autorskich, albo można je ująć w zakładce „inne” na formularzu PIT i nawet wtedy, gdy zarabia się wiele tysięcy złotych co miesiąc, nie trzeba rejestrować działalności, podczas gdy dropshipping i wiele innych sposobów mogą tego już wymagać po przekroczeniu progu określonego w ramach przepisów o działalności nierejestrowanej, który jest dość niski.

Wiele osób nie wierzy, jak łatwo można zarobić w Internecie całkiem fajne pieniądze i to w sposób bezpieczny, legalny, bez maczania się w jakichś szambach. Poniżej przedstawiam więc kilka sposobów na dochód – zarówno tradycyjny, jak i pasywny. Wiele z nich wymaga jednak znajomości angielskiego lub innych języków obcych, co jednak dla większości osób nie stanowi problemu.

Publikowanie prostych produktów papierowych na Amazonie – jeden z najłatwiejszych biznesów, który może przynieść ogromne dochody.

Jedną z najprzyjemniejszych i najłatwiejszych form zarabiania w sieci jest tak zwany „low-content publishing”. Jest to nic innego, jak wydawanie prostych produktów papierowych, jakimi są kalendarze, dzienniki, planery, malowanki, książki z zagadkami i inne produkty wydawane w postaci książkowej, które jednak są szybkie w przygotowaniu i zawierają niewielkie ilości tekstu w stosunku do normalnej książki.

Amazon daje możliwość ich sprzedawania na wszystkich rynkach, na których działa, chociaż zdecydowana większość osób koncentruje się na sprzedaży w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Australii.

Tak naprawdę można być w szoku, jak bardzo na Zachodzie ludzie kochają notować rozmaite rzeczy. U nas nie zauważyłem jakiegoś wielkiego boomu na prowadzenie pamiętników i innych zapisków. Dlatego też wiele osób w Polsce wydaje się być sceptycznych.

Kiedy powiedziałem mojemu koledze, że tworzę teraz akurat serię ćwiczeniówek do medytacji i świadomego śnienia, których główną częścią są dzienniki do zapisywania doświadczeń i wrażeń, ten popatrzył na mnie jak na kosmitę, mówiąc: „A kto ci kupi takie coś?”. Tak naprawdę wszelkiego rodzaju dzienniki i notatniki związane z rozwojem osobistym i autoterapią są w USA i w Zachodniej Europie bardzo popularne.

To samo dotyczy pomocy edukacyjnych i innych produkty ułatwiających lepszą organizację życia i refleksję. Dodatkowo malowanki to coś, co sprzedaje się na Zachodzie świetnie również i wśród dorosłych. U nas też moda ta przybiera na sile, ale tam ludzie kupują dziesiątki i setki malowanek, które mają sporą wartość terapeutyczną i odstresowującą.

W publikowaniu takich produktów na Amazonie fajnych jest przede wszystkim kilka rzeczy. Po pierwsze, może się tym zająć każdy. Rejestracja jest bezproblemowa i zajmuje dosłownie kilka minut, po czym na platformę można wrzucać już swoje produkty. Wcześniej jednak należy zaznajomić się z wymaganiami, jakie muszą spełniać wrzucane pliki. W przyszłych wpisach pokażę Wam, jak łatwo można zrobić fajny produkt.

Drugą zaletą jest brak konieczności zakładania działalności, gdyż sprzedawcą produktów jest Amazon, a więc my dostajemy tylko wynagrodzenie z tytułu praw autorskich. Oznacza to, że jeżeli nasze dochody z takiej twórczości osiągają dziesiątki tysięcy złotych miesięcznie, nie trzeba zakładać działalności.

Trzecią zaletą jest brak konieczności inwestowania w takie zarabianie i można zacząć je zupełnie bez własnych środków. Nic nie płaci się za dodanie produktu na sprzedaż, a sprzedawany jest on w modelu druku na żądanie. Kiedy ktoś zamówi nasz produkt, Amazon go po prostu drukuje i wysyła, pobierając pieniądze za usługę druku i dostawy z tego, co zapłaci kupujący, a więc my dostajemy kwotę pomniejszoną o koszt tych usług i prowizję Amazona.

Na takich produktach najczęściej zarabia się na czysto kilka złotych za sztukę, bardzo często są to 2-4 złote. Wydaje się to niewiele, ale takich produktów można stworzyć setki miesięcznie. Nawet jeżeli sprzedaje się tylko część z nich i zdążyło się ich wydać przynajmniej kilkaset przy zachowaniu przyzwoitej jakości, to dochód potrafi być naprawdę imponujący.

Z czasem zauważy się tu jednak konieczność inwestowania. Produktów wszak najczęściej nie robi się od podstaw, tylko używa się wielu gotowych grafik dostępnych w sieci. Wiele osób startuje z prostymi produktami przygotowanymi z użyciem grafik na licencji CC0, które są darmowe, także do użytku komercyjnego, i nie trzeba podawać też ich autorstwa, mogąc je jednocześnie też modyfikować. Nie trzeba więc mieć żadnych zdolności graficznych, by stworzyć pierwsze produkty, bo można użyć gotowców. W internecie można nawet za darmo pobrać całe gotowe wnętrza produktów i samemu trzeba zrobić tylko okładkę, a lwia część pracy polega na dodaniu produktu na Amazon w sposób poprawny i taki, który zapewni sprzedaż. To oznacza, że na początku najwięcej czasu przeznacza się na szukanie słów kluczowych i tworzenie tytułu produktu wraz z jego opisem. To właśnie tu z pomocą mogą przyjść już płatne narzędzia do poszukiwania słów kluczowych, jednak na początku można stosować darmowe metody ich wyłuskiwania, o czym jeszcze napiszę.

Grafiki do wnętrz produktów, a także całe manuskrypty, gotowe do komercyjnego użytku, można też po prostu kupić i często ich ceny są naprawdę niskie. Istnieje wiele stron, gdzie graficy i pasjonaci DTP sprzedają swoje projekty.

Zarówno w przypadku grafik darmowych, jak i tych kupowanych w sieci, istnieje jednak pewien problem – wszystkie one powtarzają się w produktach innych osób, gdyż nawet w przypadku tych płatnych nie kupuje się grafiki na wyłączność, tylko uzyskuje się prawo do jej użycia w celu komercyjnym. Oznacza to, że gdy tylko pojawia się gdzieś jakaś promocja na grafiki, nagle kupuje je masa osób i tysiące produktów składają się z tych samych elementów, tylko inaczej ułożonych. Brak jest więc tym wnętrzom oryginalności.

Dlatego też z czasem najlepiej nauczyć się tworzyć grafiki wektorowe i rastrowe, a także nauczyć się podstaw DTP. Używać można darmowych programów. Ja na przykład korzystam z programów OpenSource – nie jestem profesjonalnym grafikiem, ale uczę się grafiki i potrafię czasem stworzyć w miarę fajne rzeczy przy pomocy narzędzi takich, jak Scribus, Inkscape, Gimp, Krita, czy LibreOffice Draw. Grafiki nie zawsze muszą być perfekcyjne – czasem oryginalność i kreatywność bardziej się liczą i ludzie są bardziej skłonni kupić coś oryginalnego, czegoś, czego nie ma żaden inny produkt. Chociaż niektórzy dorabiają się milionów na publikowaniu z użyciem gotowców, naprawdę nietrudno stworzyć coś fajnego samemu, jeżeli ma się trochę zacięcia.

Publikowanie e-booków na Amazon i Smashwords

Bardziej wymagające od publikowania prostych książek papierowych jest publikowanie e-booków. Tu jednak od razu mówię, że przeciętny e-book na Amazonie ma kilkadziesiąt stron, a wiele książek elektronicznych liczy ich zaledwie kilkanaście, a więc jeżeli myśl o napisaniu książki was przeraża, bo myślicie, że musi to być co najmniej sto kilkadziesiąt stron, to pomyślcie, że mnóstwo e-booków ma objętość dłuższego wpisu blogowego, albo kilku wpisów.

Na Amazonie najlepiej sprzedają się krótkie poradniki, które mają rozwiązać jeden specyficzny problem czytelnika. W USA ludzie traktują e-booki na równi z wyszukiwarką Google. Strategia wydawania tam, która sprawdza się najlepiej, to wydawanie tanich książek elektronicznych wycenionych na 3 dolary. Jest to minimalna cena, jaka się opłaca na Amazonie, gdyż za książki kosztujące od 2.99 dolara dostaje się aż 70% kwoty sprzedaży. Od niej trzeba zapłacić co prawda jeszcze podatek dochodowy. Przyjmijmy, że dolar to 4 złote. 3 dolary to 12 złotych, a więc z jednego sprzedanego egzemplarza ma się 8,40. Z tego płaci się 17% podatku, a więc wychodzi tu prawie 7 złotych na czysto za sprzedaż.

Jeżeli zna się angielski na poziomie co najmniej B2, czyli na poziomie FCE, prostą książkę można napisać w jeden dzień. Wiele osób pisze ich kilkadziesiąt miesięcznie samodzielnie. Nie muszą to być bardzo wyszukane treści – jakość artykułu blogowego jest tutaj w porządku, a jeżeli książka jest naprawdę wartościowa i rzeczywiście rozwiązuje jakiś problem, a do tego dobrze się ją wypozycjonuje podczas dodawania na Amazon, może ona mieć naprawdę sporo sprzedaży.

Nawet jeżeli sprzedaż nie jest imponująca, to te 20 sprzedaży w miesiąc (książki sprzedają się często najlepiej podczas pierwszego miesiąca po opublikowaniu, chociaż zależy to też od tematyki i pozycjonowania), to ma się na czysto 140 złotych za kilka godzin pisania, a więc praktycznie normalną dniówkę na czysto.

Zdarza się, że bardzo prosta książka licząca 20-30 stron stanie się bestsellerem i ma dziesiątki sprzedaży w krótkim czasie po opublikowaniu i nie mniej miesięcznie w kolejnych okresach. Jeżeli ma się pomysł i szczęście, na książce, którą pisało się 1-2 dni, można zarobić i kilka tysięcy złotych, jednak to nie jest bardzo częste.

Aby zwiększyć sprzedaż, używa się między innymi promocji na Pintereście, która jest darmowa. Tak samo zwiększa się sprzedaż wspomnianych produktów papierowych.

Książki można też zamawiać u freelancerów zgromadzonych na serwisach takich, jak Fiverr, ale to już jest pewien wydatek. W zależności od tematyki i objętości za książkę płaci się od 10 dolarów do nawet kilkuset dolarów, a bywa, że więcej. To wywołuje już dyskomfort, gdyż istnieje ryzyko, że wyda się pieniądze, a książka się nie sprzeda.

Najczęściej słaba sprzedaż jest nie wynikiem złej jakości, gdyż można tam zamówić napisanie książek naprawdę fajnych, tylko kiepskiego marketingu i braku znajomości algorytmów Amazona. Dlatego też na początku książki pisać samemu lub zamawiać je po bardzo niskich cenach, a z czasem, gdy potrafi się już szukać słów kluczowych i tworzyć odpowiednie tytuły i opisy, można ryzykować przeznaczanie wyższych kwot na zamawianie e-booków.

Bardzo dobrym pomysłem na początek są po prostu proste e-booki z przepisami. Tworzy się je błyskawicznie i nie są one tak wymagające językowo. Używa się prostego języka z instrukcjami, a połowę każdego przepisu stanowią po prostu wypunktowane składniki.

Do tego przepisy można brać z rozmaitych stron i blogów, ubierając je tylko we własne słowa. Według przepisów o prawach autorskich w USA przepisy kulinarne nie są chronione prawami autorskimi. Bezpieczne jest więc nawet zamieszczanie ich bez modyfikowania składników i procedur, jednak należy dbać o to, by tekst nie był plagiatem, a więc by nie było to zwykłe kopiuj-wklej, bo o ile użycie samego przepisu nie naraża nas na nieprzyjemne konsekwencje, o tyle przekopiowanie tekstu z nim w niezmienionej formie z jakiegoś bloga, lub z innej książki, to już przestępstwo.

Co do umiejętności, aby wydać ebooka, trzeba znać przede wszystkim język angielski na poziomie co najmniej B2, co dla większości osób nie jest problemem. Oczywiście nie każdy, kto zna go dobrze, pisał wcześniej dłuższe teksty, ale istnieje dziś na rynku tyle pomocy, że można stworzyć naprawdę poprawny językowo produkt, nawet jeżeli nie jest się asem w angielskim.

Przydatne są więc wszystkie książki typu „English usage”, w których można szybko znaleźć informacje, jak coś napisać, jakiej interpunkcji użyć itp. Później, po napisaniu książki, można samemu z ich pomocą być sobie edytorem i korektorem. Należy ją po prostu dokładnie przeczytać i wychwycić błędy. Ponieważ książka będzie jednak krótka i przeciętny czytelnik przeczyta ją w kilkanaście minut, sprawdzanie nie zajmuje aż tak wiele czasu. Aby czerpać całe frazy i inne zwroty przydatne w pisaniu, można też użyć świetnych zasobów online, do jakich należą:

https://www.linguee.pl/
https://context.reverso.net/t%C5%82umaczenie/
https://glosbe.com/

Są to narzędzie przydatne przy tłumaczeniu i pisaniu, które są czymś więcej, niż tylko zwykłymi słownikami. Wyświetlają one liczne tłumaczenia tekstów, rozmaite ich fragmenty w wersji dwujęzycznej i można się z nich sporo nauczyć. Dzięki tym stronom można przygotować naprawdę bezbłędny tekst.

Z oprogramowania przyda się przede wszystkim dobry edytor tekstu, a najlepiej e-booki pisać w języku znaczników, jaki jest Markdown, czyli język podobny do HTML-a, którego zresztą używa się chociażby na Ecency do pisania postów. Można wtedy taki tekst szybko przekonwertować do formatów obsługiwanych przez czytniki i aplikacje Amazona.

Darmowe narzędzia, jakich się tu używa, to przede wszystkim Pandoc, Sigil i Calibre. Bardzo dobrze jest też znać chociażby podstawy HTML-a i CSS-a, gdyż dzięki nim można stworzyć wspaniały layout pełen ozdobników, a dobre formatowanie książki to często bardzo ważny efekt wpływający na jej ocenę w komentarzach.

Do okładek najlepiej używać darmowego narzędzia, jakim jest Canva i każdy amator może stworzyć tu atrakcyjny design. Z czasem można się nauczyć obsługi programów takich, jak chociażby darmowy GIMP, który jest prawdziwym kombajnem i pozwala na uzyskanie zadziwiających efektów.

Konkurentem Amazomnu jest Smashwords, czyli inna popularna e-księgarnia, którą ja uwielbiam. Tu dostaje się nawet 80% kwoty sprzedaży. Smashwords dodaje nasze książki do innych e-księgarni, na przykład na Kobo, a więc uzyskujemy dzięki niemu bardzo szeroką dystrybucję. Wynagrodzenie dla autora rózni się w przypadku różnych platform. JEżeli nasze książki kupi ktoś bezpośrednio na Smashwords, to jwest to właśnie nawet 80%, a więc jest to jeszcze bardziej opłacalne, niż na Amazonie.

Coś dla fanów cykających fotki telefonem, czyli Foap

Mało kto wie, że potężne narzędzie do zarabiania zawsze nosimy przy sobie, a jest nim telefon, a zarabiać można na zdjęciach z nim zrobionych. Wielu osobom wydaje się, że sprzedać zdjęcia można tylko wtedy, jeżeli są one zrobione profesjonalnym aparatem, tymczasem wiele stocków, czyli stron udzielających licencji na wykorzystanie zamieszczanych w nich zdjęć, akceptuje bez problemu te zrobione telefonem, a jedną z najlepszych platform jest Foap?

Jak on działa? Wszystko jest bardzo proste. Wystarczy się jedynie zarejestrować i już można dodawać zdjęcia. Można je robić aplikacją aparatu i potem wgrywać z poziomu aplikacji lub strony, a można też je robić bezpośrednio w aplikacji. Foap standardowo za takie zdjęcie bierze od kupującego 10 dolarów, a my, jako twórcy, dostajemy 5 dolarów za każdą sprzedaną fotkę. Kto jednak kupi zdjęcia? Foap to ogromny rynek i naprawdę zdjęcia się tam sprzedają. Nie muszą one być super hiper profesjonalne. Kupować je będą wszystkie osoby, które potrzebują na przykład zdjęć na bloga, do ebooka, czy na okładkę książki.

Nie musicie więc robić zajefajnych fotek w egzotycznych lokalizacjach i dzieł godnych reporterów National Geographic. Zdjęcia przedstawiające obiekty życia codziennego też się sprzedają. Robicie na obiad pierogi i wyszły wam ładne? Przed spałaszowaniem ich pstryknijcie fotkę. Ktoś, kto będzie pisał bloga o pierogach, albo e-booka na Amazon, prędzej czy później będzie potrzebował fotki przedstawiającej właśnie pierogi.

Jesteście w jakiejś fajnej lokalizacji, widzicie coś fajnego? Też pstryknijcie fotkę. Tam sprzedają się naprawdę proste fotografie przedstawiające miasto czy przyrodę. Wiosną i latem fotografujcie rośliny, a jeżeli macie ogród, to tym lepiej. Wasze zdjęcia będą pewnie kupione przez kogoś, kto prowadzi bloga ogrodniczego lub pisze e-booka o ogrodnictwie, a sam nie ma ogrodu.

To, co jest szczególnie fajne, to to, że zdjęć rak naprawdę nie sprzedajecie, tylko udzielacie prawa do ich wykorzystania komercyjnego, a w zasadzie robi to za waszym pośrednictwem platforma. Jedno zdjęcie możecie więc „sprzedać” wiele razy!

Foap ciągle organizuje też konkursy, w których można zgarnąć spore nagrody. Robi się w nich zdjęcia dla konkretnych marek. Wygląda to tak, że jakaś popularna marka, na przykład kosmetyczna zy spożywcza, ogłasza, że chce mieć wykonane zdjęcia przedstawiające kreatywne wykorzystanie swojego produktu. Takich zdjęć używa w mediach społecznościowych i w reklamach.

Często są to produkty, które posiadacie w domu, szczególnie jeżeli macie dużo kosmetyków, bo to ich często dotyczą konkursy. Wtedy nie trzeba więc nawet kupować specjalnie produktu, by zrobić jego fotki. Wystarczy po prostu zastanowić się, jakie ujęcie strzelić, jak przygotować otoczenie, być kreatywnym i traktować to jako zabawę.

Dziś niemal każdy smartfon ze średniej półki robi zdjęcia o jakości wystarczającej do wrzucania ich na takie platformy, jak Foap, a jeżeli macie flagowca, nawet trochę starszego, to już w ogóle nie będzie problemu. Fakt, że najczęściej zdjęcia wyjdą dobre tylko w dobrych warunkach oświetleniowych, bo fotografia mobilna ma jednak swoje ograniczenia.

Jedynie najnowsze i najdroższe modele flagowców zrobią dobre zdjęcia w kiepskich warunkach oświetleniowych, w tym nocą. Jednak w pozostałych przypadkach nawet smartfony za kilkaset złotych robią w dobrym oświetleniu zdjęcia ostre.

Fiverr – platforma do sprzedawania własnych umiejętności, nawet tych podstawowych

Freelancing to bardzo popularny sposób zarabiania, a najpopularniejszą platformą o zasięgu globalnym jest tu z pewnością Fiverr. Umożliwia on zamieszczanie swoich ofert na często bardzo proste usługi. Nazwa bierze się stąd, że minimalna cena usługi to 5 dolarów, ale oczywiście są tam też takie, które kosztują kilkaset i więcej.

Prawie każdy posiada umiejętności, które da się tam sprzedać, trzeba tylko odkryć swoją niszę, a rzeczy, których poszukują tam zleceniodawcy, są często całkiem proste. Poza zleceniami na podstawową obróbkę zdjęć i montaż filmików na YouTube są tam zlecenia na sformatowanie gotowego już tekstu w Wordzie, przeniesienie danych do arkusza kalkulacyjnego, czy przygotowanie grafik do social mediów.

Tak naprawdę zakres usług, jakie można tam świadczyć, jest wręcz nieograniczony. Bardzo często wystarczy też jedynie kilka dni nauki, by przyswoić umiejętności pożądane wśród zamawiających. Wielu freelancerów tam to nie są spece. Dla osób szukających prawdziwych ekspertów są inne portale. Fiverr to po prostu tania platforma, która ma pomóc znaleźć ludzi do nieskomplikowanych zadań, których zlecającym nie chce się wykonać lub nie wiedzą oni, jak je wykonać. Po co mają czytać podręczniki Worda, by sformatować swoje liczące jedną stronę CV, jak mogą zapłacić wam 5-10 dolarów i zrobicie im to w kilka-kilkanaście minut? :)

Jeżeli jesteście ekspertami lub pasjonatami jakiegoś tematu, to tym lepiej dla was. Są tam zlecenia na pisanie artykułów blogowych, e-booków, na tłumaczenia tworzenie prostych stron internetowych (co nie jest trudne – po dwóch tygodniach intensywnej nauki można stworzyć naprawdę fajnego bloga czy inną prostą stronę). Na Fiverr usługi można świadczyć w różnych kategoriach, można wybrać sobie kilka nisz, a nawet kilkanaście, jeżeli potrafi się sprawnie i szybko coś robić.

Ja przygotowuję tam na przykład wspomniane już produkty low-content dla innych. I tak nauczyłem się je robić, bo publikuję swoje produkty na Amazonie. Czemu więc nie korzystać tych umiejętności, by szybciej zarobić? Wypłaty z Fiverra są ekspresowe, w przeciwieństwie do tych z Amazonu, na które trzeba jednak poczekać.

Pierwsze zlecenia dostałem już bardzo krótko po uzupełnieniu swojego profilu. Pierwszym było zrobienie zeszytu w linię, za który wziąłem 5 dolarów, a jego przygotowanie zajęło mi kilka minut. Jest to doskonały przykład, że tam można zarabiać na lenistwie i niechęci ludzi do nauki, bo zeszyt taki może zrobić każdy, używając tutoriala, w maksymalnie kilkanaście minut, jak robi to pierwszy raz. Jak ktoś jest leniwy, nieogranięty i nie chce się uczyć, to płaci kilka do kilkunastu dolarów za coś, co każdy może zrobić w mig i na tym bazuje magia Fiverra. Kolejne zlecenia było już o wiele fajniejsze. Zawołałem 80 złotych za pamiętnik, który robiłem około 2 godziny. To całkiem niezła stawka w porównaniu z etatem, prawda? :)

Minus Fiverra to konieczność założenia działalności, jeżeli przekroczy się na nim niziutki, bo liczący niewiele ponad 1000 złotych, próg przychodu mogącego być osiągniętym w ramach działalnośći nierejestrowanej. Jeżeli ktoś więc nie chce jej zakładać, Fiverr będzie kiepskim wyborem i może być tylko źródłem dodatkowego zarobku na jakieś mniej wymagające plany. Dodatkowy tysiak miesięcznie jedak się przyda ;)

Przepraszam, że ten wpis zrobił się taki przydługi, jednak jestem pewien, że części z Was się on przyda. Czasami po prostu trzeba Wam odrobiny inspiracji. Zarabianie z domu jest możliwe, ale nadal niewiele osób interesuje się tą tematyką i wystarczy wskazać tylko dostepne sposoby i platformy, a Wy już zrobicie z tego świetny użytek :) W przyszłych wpisach napiszę więcej o tych i innych sposobach, i zamieszczę tu także teksty o charakterze tutoriali.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
5 Comments
Ecency