This content was deleted by the author. You can see it from Blockchain History logs.

Ostatnio przeczytane : "Stan futbolu" (2016) - Krzysztof Stanowski

2021_01_31_08.42.21_20210131084525234.jpg
Źródło:Lubimy czytać

Witam wszystkich Państwa bardzo serdecznie w kolejnym wpisie na moim blogu. Dzisiaj chciałbym się podzielić z Państwem moimi przemyśleniami na temat książki, którą ostatnio przeczytałem, a mianowicie "Stan futbolu" autorstwa Krzysztofa Stanowskiego.

Jest to trzecia książka tego autora, którą w ostatnim czasie udało się przeczytać. W okolicach października 2020 roku przeczytałem dwie pierwsze książki Krzysztofa Stanowskiego, a mianowicie reedycję biografii Wojciecha Kowalczyka "Kowal. Prawdziwa historia ", oraz biografię Andrzeja Iwana "Spalony", które też wcześniej "zrecenzowałem". Właśnie skończyłem czytać "Stan futbolu" i zabieram się za czytanie biografii między innymi byłego bramkarza Legii Warszawa Grzegorza Szamotulskiego - "Szamo. Wszyst­ko, co wie­dział­byś o pił­ce noż­nej, gdy­by cię nie oszu­ki­wa­no".

Osoby Krzysztofa Stanowskiego już bliżej nie będę przedstawiać, gdyż to zrobiłem w pierwszym wpisie o biografii Wojciecha Kowalczyka. Jest to raczej kontrowersyjny dziennikarz sportowy (choć niektórzy uważają go za "Dziennikarskie Zero"), twórca portalu Weszło.com i całej grupy Weszło z radiem, telewizją, klubem piłkarskim KTS Weszło, oraz jeden z twórców Kanału Sportowego (wraz z Michałem Polem, Mateuszem Borkiem i Tomaszem Smokowskim). Jakby ktoś nie kojarzył Krzysztofa Stanowskiego, to jest ten pan, z którym tuż przed świętami Marcin Najman chciał się spotkać o godzinie 12:00 przed budynkiem Rakowa Częstochowa i... omówić parę spraw. Stąd też wzięło się sporo memów z Marcinem Najmanem i tą jego słynną niebieską kurtką, którą wystawił na licytacji dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i którą wygrał... zgadnijcie kto. Aż się boję spotkania i przekazania tej kurtki, gdyż wiadomo nie od dziś, że obaj panowie... ładnie mówiąc... nie przepadają za sobą. Wydarzenie to sprzed budynku klubowego Rakowa Częstochowa stało się obiektem memów oraz drwin z Marcina Najmana, nawet ze strony Krzysztofa Stanowskiego.

Ale wracając do książki. "Stan futbolu" jest to czwarta i jak do tej pory ostatnia książka napisana przez Krzysztofa Stanowskiego. Po biografiach Wojciecha Kowalczyka (2003, wznowienie 2012) , Andrzeja Iwana (2012) i Grzegorza Szamotulskiego (2013), Krzysztof Stanowski postanowił napisać książkę o sobie. Źle napisałem, może inaczej... Postanowił napisać książkę raczej o patologiach i raku, które niszczą naszą rodzimą polską piłkę nożną od wielu lat, które są widziane z perspektywy młodego dziennikarza sportowego, który w tym bagnie taplał się prawie od 20 lat, kiedy pisał tę książkę. Tytuł opracowania wywodzi się od tytułu publicystycznego programu telewizyjnego, który zadebiutował w pierwszej połowie kwietnia 2016 roku i który na początku ukazywał się między innymi w takich telewizjach jak: Orange Sport, Eleven Sports, a obecnie równocześnie jest emitowany w sobotnie przedpołudnia w TVP Sport i na kanale YouTube Weszło TV (i zapewne w radiu Weszło FM). Natomiast premiera książki "Stan futbolu" miała miejsce 27 kwietnia 2016 roku. Dystrybucją tej książki zajęło się wydawnictwo Czerwone i Czarne. Książka ta posiada miękką okładkę i składa się z 407 stron. Wymiary jej są prawie takie same jak zeszyt szkolny formatu A5. Wymiary okładki to prawie 23 cm x 14,5 cm. Natomiast grubość książki wynosi 3,2 cm.

Niestety z dostępnością tej książki w formie fizycznej też już są problemy, gdyż jest niedostępna, a jej cena z "drugiej ręki" niedługo osiągnie pułap nowych cen kilku zgrzewek Colki, ale "Stano" w Kanale Sportowym zastanawiał się nad wznowieniem jego książek, gdyż popyt na nie jest. Dlatego też posiłkowałem się kupnem tej książki w wersji cyfrowej, w postaci e-booka chyba na stronie Świata Książki. Tej firmie ufam na tyle, że jeszcze w latach 90 otrzymywało się katalogi i parę książek się zamówiło. Mam nadzieję, że dzięki temu "Stano" też coś zarobi. Natomiast w wersji cyfrowej książka ta jest "chudsza", gdyż obejmuje nieco ponad 300 stron.

Sama książka składa się z osiemnastu rozdziałów (nie licząc przedmowy, wstępu, zakończenia, itp...). Tytuł każdego z rozdziałów jest pytaniem, rozpoczynającym się od słowa "dlaczego", na przykład "Dlaczego z polską piłką nożną będzie coraz gorzej?". Następnie w danym rozdziale Krzysztof Stanowski stara się odpowiedzieć na dane zagadnienie, widząc to z własnej perspektywy, dzieląc się swoim doświadczeniem i wspomnieniami jako dziennikarza sportowego, który to swoją pracę rozpoczął w wieku 14 lat będąc uczniem 8 klasy podstawówki, ponieważ zmusiło go do tego życie i dlatego za to go szanuję. Jak już pisałem na początku tego "artykułu", "recenzji" (jak zwał, tak zwał) Krzysztof Stanowski wbija w tej książce szpile w patologie, które dręczą polską piłkę nożną od wielu lat. Opisuje on patologiczne zjawiska trawiące polską piłkę nożną: od korupcji, poprzez układy i układziki w PZPN-ie, kuszenie piłkarzy przez menedżerów, czemu tak z polskimi klubami jest źle na arenie europejskiej, itd... "Stano" w swojej książce opisuje kulisy polskiej piłki nożnej, że tak powiem "od podszewki". Widzi to wszystko, stojąc gdzieś z boku jako obserwator, co się działo w gabinetach działaczy, na meczach piłkarskich, w samym "Przeglądzie Sportowym", w którym pracował 8 lat zanim odszedł, czy też na zgrupowaniach kadry. Krzysztof Stanowski w swojej książce wbija szpile w konkretne osoby, dobrze znane postacie z rodzimego podwórka, między innymi w: Ryszarda "Fryzjera" F. (w sumie to byłby dobry materiał na osobną książkę), czy też w osobę byłego piłkarza Legii Warszawa i byłego już menedżera Roberta Lewandowskiego, pewnego znanego działacza PZPN-u z Podkarpacia (ten który wypromował Grzegorza Latę na prezesa PZPN, a potem był do niego w opozycji, czy też handlował jako konik biletami chyba przed Euro 2016), czy znanego dziennikarza Polsatu Sport i kanału Prawda Futbolu na YouTube (ten co z Mateuszem Borkiem komentował mecze, albo prowadził "Cafe Futbol", wiecie który). Też dowiedziałem się dlaczego Krzysztof Stanowski raczej nie przepada za tymi osobami, dlaczego też na przykład redaktorzy Weszło naśmiewają się z tego działacza PZPN.

W książce tej Krzysztof Stanowski opowiada historie ze swojego życia, jak przychodził w 1997 roku do redakcji Przeglądu Sportowego jako 14-latek, jak w 2002 roku jako 19-latek poleciał jako korespondent na mundial do Japonii i Korei, czy też jak w 2005 roku odchodził z redakcji "Przeglądu Sportowego" po 8 latach pracy. W rozdziale poświęconym kulisom odejścia Krzysztofa Stanowskiego z "Przeglądu Sportowego" dowiedziałem się nowej rzeczy o Panie Romanie Kołtoniu (napiszemy nazwiskiem, bo nie jest to tajemnicą). Jeśli jest prawdą to, co Krzysztof Stanowski pisze o objęciu posady Redaktora Naczelnego "Przeglądu Sportowego", to raczej stracę szacunek do pana Romana. "Stano" nie ogranicza się do nazywania pana Romana dzbanem, śmieciem, czy też "krwawym Romanem". Jeśli to jest prawdą, że Roman Kołtoń rozwalił "Przegląd Sportowy" (nie czytałem często), pozwalniał "starych" redaktorów, nawet tego, który go przyjmował do roboty jako młokosa (zapomniałem nazwiska), no to sorry. Nie będę tutaj zdradzał szczegółów, ale poszukajcie sobie w internecie tematu, kiedy to Roman Kołtoń został naczelnym "Przeglądu Sportowego". Jeśli to jest prawda, to chyba straciłem szacunek do Pana Romana, a nawet lubiłem jego kanał Prawda Futbolu. Trzeba będzie odsubskrybować i zbanować.

Samą książkę czytało mi się szybko i przyjemnie. Ukończyłem ją w dwa popołudnia, ale gdybym czytał ją jednym ciągiem, to pewnie bym ją skończył w ciągu jednego dnia. W książce też można znaleźć kilka anegdot, które Krzysztof Stanowski opowiadał w programach Kanału Sportowego. Chociażby jak na pierwszym lajwie z 23 grudnia 2019 roku opowiadał, że po zakończonych mistrzostwach świata w 2002 roku, w tym japońskim pociągu zostawili laptopa ze wszystkimi zdjęciami, ale udało się tego laptopa odzyskać. Kolega Krzysztofa Stanowskiego (zapomniałem nazwisko) musiał pojechać z400 km aż do Osaki, ale udało się odzyskać ten komputer. Kiedyś też nieświadomie czytałem fragmenty przedruków z tej książki jako artykuły, chociażby chyba na Onecie. Jednym z takich przedruków były fragmenty rozdziału poświęconego "Fryzjerowi". Czytając ten tekst doszedłem do wniosku, że: "cholera, ja już to kiedyś czytałem".

Powoli będę zbliżał się do podsumowania, żeby Was nie zanudzać. Krzysztofa Stanowskiego można lubić, można go nie lubić, ale tą książką na pewno wbił parę szpilek w polski futbol. Kogo miał zganić, tego zganił. Kogo miał pochwalić, tego pochwalił. Na pewno po premierze tej książki Krzysztof Stanowski zrobił sobie paru wrogów i nie wiem czy to mogło się nie skończyć na sali sądowej. Z tego co mi wiadomo, to Roman Kołtoń swego czasu chciał kupić Weszło, ale nie wyszło. Moim zdaniem dobrze. "Stano" jaki jest, to chyba każdy widzi, czasami poważny, czasami wręcz szyderczy, a jak już weźmie jakiś temat na tapetę, to nie bierze jeńców. Dlatego też lubię i szanuję Krzysztofa Stanowskiego za to, że ma swoje zdanie, potrafi je przedstawić bez owijania w bawełnę. Jeśli chodzi o samą książkę, to myślę, że osoby które bardziej interesują się rodzimą piłką nożną, to pewnie raczej niczego nowego się nie dowiedzą, może poza paroma anegdotami. Dla takiej osoby jak ja, która skończyła się interesować polską pilką nożną po finale Pucharu Polski w 1998 roku (niesłynny mecz Amica Wronki - Aluminium Konin 5:3), albo która mniej się interesuje rodzimą piłką nożną, może to być ciekawa i interesująca lektura. Tylko komu by się chciało czytać o kulisach tego bagna. Sam tekst przyjemnie się czytało. Od czasu do czasu pada tutaj wulgaryzm, ale w porównaniu z biografiami Wojciecha Kowalczyka i Andrzeja Iwana jest ich znacznie mniej. Gdzieniegdzie zdarzają się drobne literówki (ale kto ich nie popełnia, zwłaszcza pisząc na telefonie).

Jeśli kochacie Krzysztofa Stanowskiego i macie w domu wybudowany ołtarzyk na jego część, jesteście masochistami i kochacie nasz rodzimy futbol, to jak najbardziej polecam przeczytanie tej książki. Ale jeśli brzydzi Was polski futbol (tak jak mnie) i nie przepadacie za Krzysztofem Stanowskim, to odradzam przeczytanie tej książki. Szkoda nurkować w szambie, jakim jest polska piłka.

Nie chcę oceniać tej książki w skali liczbowej, bo nie jestem literaturoznawcą, ale według mnie to bardzo dobra książka (dałbym mocne 8/10). Obecnie jak to czytacie, ja przymierzam się do przeczytania ostatniej książki Krzysztofa Stanowskiego, a mianowicie biografię Grzegorza Szamotulskiego,albo już ją przeczytałem i właśnie piszę "recenzję". Następnie mam zamiar przeczytać drugą część biografii Janusza Wójcika - "Wójt. Jak goliłem frajerów" autorstwa Janusza Wójcika i Przemysława Ofiary. Następnie w planach mam przeczytanie paru książek o tematyce głupich gierek komputerowych, w tym to.

IMG_20210131_083756_1.jpg

PS: Panowie, Krzysia Stanowskiego tutaj nie było? 😂